Małymi kroczkami zbliżam się do zdobycia Wielkiego Lublinieckiego Szlema Biegowego. Po Biegu Katorżnika przyszedł czas na BONK (Bieg o Nóż Komandosa). W tym roku na linii startu stanęło ok. 50 pań oraz ok.700 panów. Dystans do pokonania to 5km dla kobiet oraz 10km dla mężczyzn, jednak trasa nie należy do łatwych. Bieg przez las i piaszczysty podbieg w pełnym umundurowaniu i butach wojskowych daje popalić. Moim marzeniem była pierwsza dziesiątka, jednak jeszcze nie w tym roku. Już jadąc do Lublińca wiedziałam, że ten start nie będzie należał do najlepszych, ale jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć też B. Trzeba po prostu robić swoje niezależnie od wszystkiego.
a "siostrą" przed startem |
Po raz kolejny organizm płata mi figla, ale natury się nie oszuka. Zaczynając bieg z wysokim pulsem wiem, że na trasie nie poszaleje. Jedynym sposobem jest złapanie rytmu na najwyższym pułapie i utrzymanie go do końca biegu.
gdzieś na trasie |
Bieganie w pełnym umundurowaniu nie należy do łatwych. Mimo iż, 5km trasa wydawała mi się wyjątkowo krótka, to pod mundurem czułam się jak w piekarniku. Poziom ciepła osiągnął klimat tropikalny.
18 BONK był moim ósmym startem w tym roku. Zmęczenie organizmu pomału daje o sobie znać, jednak widząc rezultaty treningów nogi same chcą biegać.
to już tradycyjna cena za udział w zawodach |
Na udział w tegorocznej edycji BONK udało mi się namówić Alicję. Był to jej debiut w biegu crossowym. Gratuluję samozaparcia i ukończenia biegu:)
W porównaniu z rokiem poprzednim osiągnęłam wynik o 10minut lepszy - co jest dla mnie dużym sukcesem. Z czasem 00:31:40 zajęłam 21 miejsce w kategorii OPEN kobiet.
Do zdobycia WLSB pozostał tylko XI MK - 29 listopada 2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz