jak daleko nogi poniosą...

jak daleko nogi poniosą...

niedziela, 27 kwietnia 2014

,,O Maciusiu, który marzy ...." - strażakiem być

Chyba każdy z nas ma takie marzenie z dzieciństwa, które chciałby spełnić. Jako dziecko miałam ulubioną bajkę "O Maciusiu, który marzy, by w pożarnej służyć straży", a że zawsze ciągnęło mnie do munduru (w końcu za mundurem panny sznurem) to nie mogłam sobie odmówić możliwości jego noszenia;) przygoda z OSP rozpoczęła się jeszcze w szkole podstawowej i trwa do dzisiaj (nie licząc "małej" przerwy w czasie studiów).


Żadna służba nie należy do łatwych, ale przecież chodzi o to żeby robić to co się lubi. Sytuacje z jakimi spotyka się strażak są różne - nieraz chodzi tylko o zdjęcia kotka z drzewa, innym razem trzeba udzielić pomocy poszkodowanym w wypadkach drogowych lub innych zdarzeniach losowych.

Cały czas trzeba pogłębiać swoją wiedzę. Doskonaleniu służą nie tylko szkolenia, ale także ćwiczenia. Dnia 25 kwietnia 2014 r. odbyły się manewry Kompanii Częstochowa II oraz Kompanii nr IV Śląskiej Brygady Wojewódzkiego Odwodu Operacyjnego jednostek OSP. Scenariusz ćwiczeń zakładał pożar lasu na powierzchni 10ha.

"wiem, że zawód to wspaniały, dzielni są strażacy,
a ja chociaż, jestem mały, podołam tej pracy"

sobota, 5 kwietnia 2014

Mordercza 10 - VI Bieg Częstochowski

VI Bieg Częstochowski zaliczony:) choć nie było łatwo - pogoda średnio dopisywała, do tego alarmowa poranna pobudka i ból gardła z katarem nie nastrajały wybitnie pozytywnie, ale przecież chodzi o to żeby pokonywać własne słabości:)
Około godz. 8:30 obudził mnie dźwięk syreny - "to my, czy to nie my? hmm nie, nie. dziś bieg, więc śpij dalej". W końcu przed biegiem trzeba się wyspać i odpowiednio przygotować:) tydzień nie był łatwy - nadmiar obowiązków nie pozwalał na odpowiednie treningi. A kilka dni przed zwodami trzeba odpuścić treningi i pozwolić organizmowi odpocząć. W zasadzie tylko we wtorek udało mi się przebiec niecałe 5km. Siłownia w ogóle odpadła. Przygotowania do biegu były więc nieco chaotycznie. Sam bieg traktowałam jako sprawdzian swoich możliwości i trening przed kolejnymi zawodami, wiec niespecjalnie przejmowałam się przygotowaniami do niego.
Około godz.13.00 stawiłyśmy się z Alicją w biurze zawodów po pakiety startowe. Szybka rozgrzewka i godzinę później byłyśmy już na starcie. Trasa nie była łatwa - już na "dzień dobry" organizatorzy zaserwowali nam podbieg pod klasztor jasnogórski. Tętno wskoczyło na poziom maxymalny i niestety utrzymywało się tak niemal na całej trasie. Najważniejsze było biec we własnym tempie, na miarę swoich możliwości. Pierwsze okrążenie (5km) udało mi się pokonać w 26min... co niektórzy byli już na 7-8km... ale i tak byłam zadowolona z rezultatu. Jak zwykle największy kryzys przyszedł na finishu, ale powiedziałam sobie ze nie mogę teraz zwolnić tempa i dałam radę ukończyć bieg z czasem 00:53:23:)

z pamiątkowym medalem na mecie
Wynik cieszy tym bardziej, że widzę różnicę w porównaniu z zeszłorocznymi startami "na wariata";) a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej:) Wyniki końcowe: kategoria OPEN - 681 miejsce (na 1033), kategoria OPEN KOBIET - 69/185, kategoria wiekowa K20 - 19/50.

z Alicją na mecie
Gratki dla Alicji, która dała się namówić na ten bieg i dała radę:) jak na nowicjuszkę poszło jej na prawdę bardzo dobrze:) w swojej kategorii wiekowej zajęła 4miejsce:) mam nadzieję, że nie był to ostatni bieg, na którym razem stanęliśmy na starcie.