Czasem trzeba długo siedzieć żeby móc wstać i iść. Po Maratonie Komandosa nogi delikatnie odmówiły mi posłuszeństwa :( i wcale nie chodzi o zakwasy. Niestety nie mam cudownych stóp i potrafią mnie obetrzeć nawet sandały. Magnumy były bardziej brutalne i zrobiły z mych stóp delikatny tatar;P (zresztą do tej pory mam fioletowe paznokcie, ale przynajmniej mogę założyć buty:) ). I choć umysł wysyłał sygnał "idź" - nogi go ignorowały. Nie miałam wyboru musiałam odpuścić treningi na dwa tygodnie. Cholernie długie dwa tygodnie. Już po kilku dniach czułam, że dostaję płaskodupia, ale cóż mogłam zrobić? Maści, smarowidła i powidła poszły w ruch, ale na zagojenie ran potrzeba czasu. Na szczęście już go trochę minęło i mogę powrócić na treningi:) Już się nie mogę doczekać. A tymczasem wspomnienia czasów studenckich:)
To były czasy... dziękuje za pozdrowienia siostra
OdpowiedzUsuńNie za ma co siostra;) widzimy się niebawem to sobie powspominamy pasiaste "piżamki";)
OdpowiedzUsuń