Przygotowania do tegorocznych biegów błotnych idą pełną parą i wszystko było by ok, gdyby nie paskudne stopy. O tym, że buty to podstawa każdy wie - niestety czasami trzeba założyć zupełnie coś innego, mniej sportowego... a że stopy mam do tego żeby, co najwyżej, pomachać u nich palcami to sprawiłam sobie bardzo "gustowne" odciski... jak dla mnie żadna nowość. Średnio raz na pół roku "funduje" sobie przymusowe wolne od wszelkich aktywności fizycznych, ponieważ chodzenie boli:/ Tym razem na szczęście tylko na kilka dni. Maści z antybiotykami i mało chodzenia zdecydowanie pomogły. Zdjęcia świeżo zdartej skóry nie nadają się do publikacji;) podobnie wyglądały moje pięty po Maratonie Komandosa... z tym, że zdecydowanie dłużej nie mogłam chodzić;P mam nadzieję, że to już koniec przygód ze stopami na ten rok. Magnumki rozchodzone czekają na październikowy Bieg o Nóż Komandosa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz